wtorek, 24 lipca 2012

Niewiele jest rzeczy tak przemawiających jak autentyczna pasja dla Chrystusa... Forma jest mniej ważna, miłość do Jezusa jest najważniejsza i najcenniejsza... Posłuchajcie Michała, niech i do Was przemówi to przesłanie tak jak przemówiło do mnie...
Pozdrawiam ciepło


poniedziałek, 2 lipca 2012

Jezus mówi "musisz"...

Wyobraźmy sobie taką historię:
Przychodzi Jezus. Pojawia się na rynku Krakowskim i głosi: "Przybliżyło się Boże zbawienie, Bóg kocha człowieka, odwróćcie się od grzechu..." Zbiera się koło niego grupa słuchaczy. Jedni patrzą z uśmiechem politowania, inni czekają, bo może jakaś draka będzie... Pijak bełkotliwie woła z tłumu "ja też chce coś powiedzieć". Niektórzy słuchają zaciekawieni. Jezus modli się o kobietę, ta momentalnie czuje, że jej stan się radykalnie zmienił. Jakiś człowiek woła, że ten oto uzdrowił go z raka... Tłum faluje, napięcie rośnie. Straż miejska zaczyna interesować się zbiegowiskiem, zastanawiając się czy interweniować. Tłum szumi...
Wtedy padają słowa: "Musicie się na nowo narodzić, odwrócić się od grzechu: zdrady, rozwodów, seksu pozamałżeńskiego, aborcji, zemsty, pogardy, kłamstwa..." Zapada chwila konsternacji. A potem nagle z tłumu ktoś woła: "Musimy?! My nic nie musimy!". "Następny nawiedzony..." - krzyczy starszy pan w berecie - "pewnie zbiera datki". Jeden młody człowiek pyta Jezusa: "jak to narodzić na nowo, czyli co?". Jezus patrzy mu w oczy i mówi: "Idź, sprzedaj co masz, rozdaj ubogim, a potem przyjdź i pójdź za mną..." Młodzieńca zatkało. Brak mu słów. Odwraca się mrucząc: "Wariat, normalnie wariat, chce być biedny..." i odchodzi z nieciekawą miną.

Mijałyby dni, a On coraz bardziej by irytował ludzi na rynku krakowskim. W końcu Straż Miejska przegoniłaby Go z rynku, twierdząc, że "nie ma pozwolenia na publiczne działanie"... Może poszedłby do parku, może zatrzymałby się u kogoś, może...

Jak byłby dziś przyjęty Jezus? Pewnie tak samo jak i wtedy. Ciekawe jak dziś byśmy Go zabili... Jak dziś byśmy Go wyszydzili? Jakie komentarze byłyby na "facebook'u", jakie ośmieszające filmiki na "youtube"? Jak dzisiejsi wszystkowiedzący uczeni w Piśmie wdeptaliby Go w błoto? Jaką sensację wygrzebałaby i opublikowałaby prasa brukowa?
, Jaką intrygę byśmy uknuli by się Go pozbyć...Bo to, że by zginął, jak niewygodny wyrzut sumienia, jest pewne...

"Musicie się na nowo narodzić". Ciekawe słowa w dobie braku jakichkolwiek autorytetów, w dobie tysięcy zindywidualizowanych, zawłaszczonych "prawd". W czasach, gdy próbować kogoś przekonać, że coś musi, że coś powinien, graniczy z szaleństwem.
A jednak Pan Jezus mówi "musisz". Są rzeczy, które musimy. Inaczej nie możemy nawet "ujrzeć Królestwa Bożego" (Ewangelia Jana 3) Dlatego tak niewielu "widzi" Królestwo, tak wielu nie rozumie Królestwa i Jego wartości. Tak wielu narzeka na Kościół, na innych nie widząc "belki w swoim oku".
Mojżesz, Abraham, Dawid, Józef - wszyscy oni "musieli". Musieli przejść przez rzeczy, których nie chcieli. Musieli zostać "złamani" by ujrzeć Pana, by zobaczyć Jego Cel, by zrozumieć Jego Wartości.

Czy już wiesz, że "musisz"? A może ciągle uważasz, że jesteś Panam samego siebie, że nikt nie ma prawa Ci nic powiedzieć? Może ciągle masz "swoją sprywatyzowaną rację"? Jeśli tak, to będziesz musiał być "złamany" przez Pana, abyś mógł Go zobaczyć i zrozumieć Jego Plan dla Ciebie. Ktoś kiedyś powiedział, że Bogu mogą służyć prawdziwie tylko "złamani" ludzie, którzy już nie mają "własnej sprawiedliwości... ale tylko tę, która wywodzi się z wiary w Chrystusa..."
Czy już jesteś "złamany"? Czy jeszcze masz swoją pychę? Czy już wiesz, że aby zobaczyć Jego, "MUSISZ"...?
To co TY musisz, właśnie Ty, który to czytasz - sam odkryjesz, gdy pozwolisz Mu Cię złamać...
Pozdrawiam ciepło...