niedziela, 29 kwietnia 2012

Misja Kaukaz - ostatni wpis :)

Uśmiechnięci i radośni w Panu, choć niezmiernie umęczeni dotarliśmy do Kijowa, po 28-mio godzinnej podróży pociągiem-sauną... (temperatura w wagonach sprawiała, że kropelki potu na głowach pasażerów parowały... brak klimatyzacji, okna w większości chyba zaspawane - projektowanie takich wagonów powinno być karane zsyłką na sybir...)

Gdy myślimy i rozmawiamy teraz o tym wszystkim co przeżyliśmy, wydaje się nam, że to był jakiś sen. Pytamy się nawzajem czy to wydarzyło się naprawdę...

Czy turysta naprawdę nie może w Rosji, na Kaukazie, iść do Kościoła i podzielić się Słowem (bo jest "turystą")? Czy turysta nie może zatrzymać się gdzie chce, nawet u przyjaciela, który jest pastorem (taki był też zarzut! Naprawdę!)? Czy "nieuprawnione naruszenie warunków wizy poprzez głoszenie/nauczanie" to termin prawny z okresu średniowiecza, czy może jeszcze starszy?

Czy zatrzymanie bez wyjaśnienia obywateli innego kraju z powyższego powodu, przetrzymywanie bez wyjaśnienia przez pierwsze kilka godzin, potem sądzenie ich jak bandytów (odciski palców, przepytywanie oddzielne, nagrywanie kamerą) w środku nocy, nie licząc się z ich stresem, poczuciem niepewności i strachu, co może się wydarzyć, a następnie zasądzenie wyroku o 2-giej w nocy, w pustym budynku sądu, to - o zgrozo - rosyjska demokratyczna procedura?

Czy proces w sali sądowej, gdzie - jak jakieś szydercze ostrzeżenie - siedzieliśmy obok klatki dla szczególnie niebezpiecznych przestępców, to jakaś wredna próba psychicznego zastraszania rodem z czasów Stalina - świeć Panie nad Jego duszą?

No cóż, pozostawiam te pytania do rozważenia i pewnie bez odpowiedzi... Zdaję sobie sprawę, że gdybym nie przeżył tego sam, pewnie bym nie uwierzył. Rozumiem więc, że niektórym będzie ciężko to przyjąć, a nikomu chyba nie będzie łatwo zrozumieć...

Nic to - jak mawiał Pan Wołodyjowski - przeżyjemy!

Całe to zamieszanie tylko wzmacnia moje przekonanie o tym jak bardzo potrzeba tam wsparcia i modlitwy. Nie poddajemy się i nie zmieniamy planów. Będziemy modlić się, aby Bóg pokazał nam, jakie ważne wnioski możemy wyciągnąć z tej "przygody", aby mądrze planować dalej...

Pozdrawiam Was jeszcze raz ciepło, dziękując za wszystkie wyrazy wsparcia, wszystkie modlitwy i  sms-sy!!!

Szczególne podziękowania kieruję dla naszego Biura KZ w Warszawie za telefon i gotowość pomocy - to było wspaniałe świadectwo i niesamowita zachęta dla naszej czwórki!

Bóg jest dobry! Jezus jest Królem!  

piątek, 27 kwietnia 2012

Kaukaz (11) Był piękny poranek, gdy...

Jest piękny czwartkowy poranek przed godziną 10.00. Właśnie pijemy kawę omawiając plany na ten dzień, gdy nagle...

Przyszli we trzech. Jeden filmuje wszystko kamerą od drzwi, dwóch pokazuje jakieś legitymacje, żądają dokumentów. Zdziwieni podajemy swoje dane i próbujemy pytać... Zabierają nasze paszporty. Po chwili niepewności pada: "pojedziecie z nami, musimy was sprawdzić, to nie długo potrwa...". Z uśmiechami wsadzają nas do dwóch samochodów, zawożą na jakiś posterunek. Czekanie. Zero wyjaśnień. Małe pomieszczenie, bardziej korytarz. Mija czas. Patrzymy po sobie próbując żartować,. ale w sercach czujemy narastającą niepewność: "o co tu chodzi, co to może oznaczać?". Po ponad godzinie wzywają nas pojedynczo do monitorowanego kamerami pokoju. Padają pytania: kto, gdzie, po co, z kim... Pada pierwsze wyjaśnienie: nasza wiza nie uprawnia nas do głoszenia, to wiza turystyczna. Nasze zdziwienie sięga zenitu, całkowicie nie rozumiemy zarzutów...  ????

Znowu czekanie. Mijają godziny. Robią nam jakąś herbatę. Znowu pytania. Nasze próby wyjaśniania nie znajdują zrozumienia. Około drugiej jesteśmy informowani, że będziemy mieli proces. Znowu czekanie. Jesteśmy zmęczeni, sfrustrowani, niepewni, ale modlimy się na tym małym korytarzu oddając Panu wszystko. Pan daje nam pokój, jest łatwiej czekać...

Pobierają nam odciski palców i całej dłoni. Czujemy się jak przestępcy... Czekanie...

Pojawia się tłumacz z urzędu - młoda kobieta, która sama nie wie o co chodzi i widać jest trochę przejęta. Jest godzina trzecia, idziemy do pobliskiego sądu. Znowu czekanie. Czekanie. Czekanie...
Jest wieczór, godzina siódma. Ponury korytarz sądowy. Pocieszamy się nawzajem, modlimy się, ale wciąż nie wiemy co to wszystko może oznaczać. Jesteśmy w obcym kraju, obcej kulturze, niepewni... czy to wszystko dzieje się na prawdę?

Zabierają Roberta na proces. Osobno. Zostajemy we trzech. Trevor przysypia na parapecie ze zmęczenia. Nie jedliśmy od rana, jesteśmy głodni, ale stres zabija głód. Wymieniamy z Krzysztofem spojrzenia, próbujemy wspierać się nawzajem. "Jesteśmy przecież obywatelami Unii Europejskiej, może konsul nam pomoże". Nie brzmi to zbyt przekonująco w tym kraju. Rozumiemy że jedynie Pan jest naszą nadzieja i ochroną, modlimy się, i raz jeszcze zdajemy się WYŁĄCZNIE NA NIEGO... Wierzymy Mu, On wszystko wie lepiej, On ma plan, nic nie dzieje się bez Jego woli...

"Zdaj się w milczeniu na Pana, złóż w Nim nadzieję, On wszystko dobrze uczyni..." Ps 37. 7 i 5

Mijają kolejne godziny. O 22.00 wzywają nas do sali procesowej. Nie wiemy co z Robertem.
Poznajemy naszego adwokata z urzędu - miły człowiek, który wydaje się rozumieć naszą sytuację i chyba naprawdę chce nam pomóc.

Zaczyna się proces. Pierwszy Krzysztof. Jesteśmy obecni w sali. Padają pytania sędziego, procedura się toczy, oskarżyciele oskarżają: "Mając turystyczną wizę brali udział w spotkaniach chrześcijan i nauczali". Jesteśmy zdumieni, ale sędzia wydaje się potwierdzać zarzuty... Krzysztof broni się mądrze. Adwokat robi świetną robotę - jego pytania "Czym jest turystyka? Czy turysta nie może pójść do Kościoła? Czy turystyka zaprzecza byciu chrześcijaninem?" są jakże trafne. Mówi o nas w tonie bardzo pozytywnym, nazywa nas bogobojnymi, dobrymi ludźmi. Sędzia słucha, odchyla się na krześle, patrzy w sufit... Jest już  północ...
Koniec procesu. Sędzia wychodzi na naradę. Pastor Wiktor przynosi nam placki...

Wraca Robert. Jego wyrok: zakaz wjazdu do Rosji, kara finansowa.

Zaczyna się mój proces. Próbuję tłumaczyć: "Przyjechaliśmy w dobrej woli, nie rozumiemy zamieszania..." Znowu zarzuty. Znowu nasz adwokat stara się pomóc, koniec procesu.
Potem Trevor. Podobna procedura. Ogłoszenie wyroku dla wszystkich: nadużyliśmy charakteru wizy, popełniliśmy przestępstwo, kara finansowa - 2000 rubli. Powinniśmy wjechać...

Wracamy do domu około drugiej w nocy. Mija 16 godzin od zatrzymania. Luba, żona pastora wita nas w drzwiach ze łzami w oczach. Pastor Wiktor jest zdruzgotany, chyba przybyło mu zmarszczek... Jemy coś szybko, idziemy spać...

To był bardzo długi dzień....

środa, 25 kwietnia 2012

Kaukaz (10)... Różnice kulturowe raz jeszcze...

Jeszcze raz troszkę o różnicach w kulturze...
Tu na Kaukazie, w innej kulturze w innym środowisku, prawdziwie widać nowy wymiar słowa "racja", nowy wymiar słów "słuszne, dobre" :)  Tak, nie zawsze to co nam, europejczykom wydaje się takie oczywiste, jest obiektywnie oczywiste... (pełna zgoda z komentarzem Mateusza do poprzedniego posta)
Aby jeździć na misje, trzeba mieć dużo pokory, dystansu do siebie, często wyważenia i powściągliwości w niesieniu "racji" i ogłaszaniu swoich poglądów. Trzeba nieraz zdusić w sobie chęć zaprzeczenia i uczyć się słuchać...
Dziś mieliśmy niesamowitą dyskusję w grupie młodych ludzi, tworzących małą wspólnotę kościoła o ... służbie kobiet :) Starałem się wznieś na wyżyny mądrości Bożej modląc się o łaskę, aby szanując tutejsze obyczaje, ani nie potępić, ani nie przekreślać tutejszych zasad kulturowych, ale też, aby nie ukrywać swojego zdania za maską hipokryzji i fałszywego potakiwania. Prawdziwa mądrość, to umieć z pokorą i szacunkiem dla innego zdania, przedstawić swoje. nie stawiając drugiej strony w pozycji tego "gorszego".To nie jest  łatwe, ale możliwe... :)
Pytania, pytania, pytania, mamy tutaj koncert pytań! Staramy się dzielić, odpowiadać, ale zaiste sami też się uczymy, więcej niż można by przypuszczać.
I jeszcze kilka zdjęć:
- miasteczko w którym gościliśmy w muzułmańskim domu (poprzedni wpis)
- piękno gór Kaukazu
- jeden z wielu meczetów
- wieczorne spotkanie: wykład i modlitwa




Tak, taki wyjazd, to prawdziwie niesamowita lekcja, niesamowity poligon wiary i mądrości, po którym wracam inny do domu. Każdy powinien choć raz tego zakosztować... Chociaż nie sądzę, aby wszyscy potrafili się odnaleźć w takiej rzeczywistości, dla tego tak wiele - niestety - przykładów "misjonarzy" z monopolem na rację, którzy tylko szkodzą misji...
I tym, optymistycznym akcentem dziś kończę...
Pozdrawiam mimo wszystko bardzo ciepło wszystkich wiernych czytelników (tych niewiernych też :)

wtorek, 24 kwietnia 2012

Kaukaz (9) Refleksje o różnicach w kulturze...

Każdy dzień przynosi nam coś nowego. Wczoraj - spotkanie z liderami: wspaniała społeczność, nauczam z 1Tym 4, 12-16 (!): "Przywództwo przez przykład... przez poświęcenie... przez oddanie innym... przez miłość..." Moi Partnerzy, Trevor i Krzysztof także się dzielą przemyśleniami o przywództwie - uzupełniamy się wspaniale! To czego nie powiedziałem ja - dopowiedzieli oni :)

Rozmawiamy i dzielimy się swoimi doświadczeniami - to niesamowite jak często podobnych problemów doświadczają kościoły na całym świecie... Cieszymy się społecznością, żartujemy i poznajemy się coraz lepiej, dolewając kawy i herbaty, jedząc pyszne ciastka. Odpowiadamy także na pytania.
Uczymy się poznawać naszych partnerów z Czerkieska, słuchamy ich opowiadań i rozumiemy ich coraz lepiej ucząc się przy tym sami...

Dziś dowiedzieliśmy się też, że wśród muzułmanów u których byliśmy wczoraj, następni ludzie chcą nas widzieć i chcą usłyszeć o Mesjaszu!!

 Porusza mnie niezmiernie jedna rzecz. Otóż jesteśmy tu w całkiem innym świecie kulturowym, co to oznacza? Kilka przykładów:
- w Polsce, jeśli spóźniam się, okazuję lekceważenie, tutaj jest normalne czekać na gości (godzinami), ale jak już są, nie wolno im wyjść jeśli gospodarze mówią "zostańcie". Jeśli powiesz "muszę iść bo mam inne spotkanie" - wtedy okazujesz lekceważenie! Dlatego czekać można w nieskończoność, ale wyjść jak mówią zostań - nigdy.
- Jesteśmy w świecie w którym mężczyzna przepuszczający kobietę w drzwiach uchodzi za głupiego i słabego, nawet w oczach tej kobiety! Dowidziałem się o tym, gdy przepuściłem (co u nas normalne) kobietę  w drzwiach do sklepu a ona ze śmiechem popatrzyła na mnie jak na dziwaka i nie wiedziała co zrobić. Zapytałem naszego gospodarza dlaczego i wyjaśnił: "tu mężczyzna ma zawsze pierwszeństwo"...
- W domach, gdy bywamy nigdy kobiety nie siadają z nami, zawsze są osobno - prosić by usiadły, znaczy nietakt... Ona mają swoje tematy - mężczyźni swoje, i tak (w/g nich) ma być...
- W tym rejonie, kobieta, która wyjść chce za mąż oczekuje... PORWANIA! Często są one uzgadniane między rodzinami, ale nie koniecznie ona wie kiedy i czy w ogóle... To oznacza, że ZAWSZE musi być gotowa i nawet na zakupy wychodzi w pełnym makijażu, pięknym najlepszym stroju i w szpilkach... Co widzimy tutaj na co dzień - wszystkie Panie/dziewczyny wyglądają tutaj na ulicach jakby właśnie wyszły z salonu mody :)
Nasze Panie - z całym szacunkiem - które wychodzą na zakupy w dresach lub jeans'ach, nie zostałyby chyba tutaj porwane... :)

Takich przykładów jest tysiące (będzie co opowiadać). Ale nasuwa się myśl: czy my, europejczycy mamy prawo myśleć, że nasza kultura jest lepsza? Czy mamy prawo narzucać tutaj nasze "standardy"? Czy mamy prawo wprowadzać nasze zasady? Czy na pewno "wiemy lepiej"?

Zostawiam Was z tymi pytaniami :) Myślę, że będzie o czym rozmawiać po powrocie, oj będzie...

Za chwilę mój wieczorny wykład - to znowu niesamowity czas, gdy Bóg będzie działał!

Pozdrawiam!! 

niedziela, 22 kwietnia 2012

Kaukaz (8) kilka zdjęć...

Zdjęcia:
- my w czapkach tradycyjnych kaukazkich, w pozie tańca tradycyjnego...
- budynek Kościoła w Czerkiesku
- modlitwa o ludzi na nabożeństwie
- danie uzbeckie, na środku: cukier uzbecki




Kilka zdjęć ... 

Kaukaz (7)


Kolejne dni przynoszą wiele nowych rzeczy - Bożych rzeczy! Wczoraj - wieczorna spoleczność przerodzila się w wieczór pytań, ktore niejednokrotnie stawiały nas w niesamowicie trudnej sytuacji - jak wyjasnić w 10 minut sprawy, których uczymy się całe życie i wciąż nie znamy do końca odpowiedzi?

Dziś - wspaniale, pełne Bożej obecności nabożeństwo!!! Bóg działał w mocy i sile! Bóg używał nas, a gdy zrobiłem wezwanie - wiekszość obecnych wyszła do modlitwy: modliliśmy sie o chorych, o odnowienie życia duchowego, o powrót do zywej wiary! Prorokowaliśmy i Bóg był z nami!
Teraz jesteśmy na kolejnym wyjeździe, u rodziny, ktora jest jedyną wierzącą w tej całkowicie muzułmanskiej miejscowosci, a własnie przed chwila uslyszelismy gromki głos muezina wzywajacego z wieży meczetu do modlitwy...
To są niezapomniane chwile, chwile modlitwy, chwile rozmowy, chwile świadectwa. Widzimy jak Bog nas prowadzi, widzimy jak czesto dwóch lub trzech z nas ma to samo objawienie, tą samą myśl, to samo w sercu - to przykład niesamowitego Bożego działania!
Kończę, bo właśnie idziemy odwiedzić inny muzułmanski dom - kto wie co Bóg jeszcze przygotował dzis dla nas...

Własnie wrocilismy! Jest prawie północ i jesteśmy zmęczeni, ale poruszeni i zbudowani. Przed chwila byliśmy świadkami jak dwie osoby z domu muzułmańskiego przyjęły Jezusa do swojego serca! I całe niebo się radowało razem z nami! To spotkanie zaczeło się bardzo spokojnie od potrawy, ktorą nas ugoszczono (uzbecki płow), a potem zaczęliśmy rozmawiać, rozmowa przerodziła się w gloszenie Ewangelii, a gloszenie doprowadzilo nas do wzruszajacej modlitwy w ktorej dwie osoby oddaly życie Panu!

Pozdrawiam !!


piątek, 20 kwietnia 2012

Kaukaz...(6)

Minął kolejny wspaniały dzień działania! Byliśmy dziś na wyjeździe i przeżyliśmy wspaniałe chwile! Najpierw niesamowita rozmowa z pastorem Wiktorem, dzieliliśmy się ze sobą swoimi doświadczeniami w służbie i okazało się, że tak dużo nas łączy...

Potem piękno gór Kaukazu - majestat Bożego stworzenia i piękno! Jeśli chwalić Boga to tylko w górach - tu jak nigdzie indziej widać Jego potęgę, tu w szczególny sposób człowiek widzi jak jest mały, jak nieznaczący, nabiera pokory wobec Jego Majestatu i uniża się przed Bogiem... Jest napisane że "Jego moc może być od wieków oglądana w stworzeniu"- jakże to prawdziwe jest gdy stoisz przed ośnieżonymi szczytami sięgającymi ponad chmury...

Potem, wieczorem spotkanie z małą grupą chrześcijan w jednej miejscowości - niesamowity czas, gdy mogliśmy dzielić się pieśnią i Słowem w mocy i z ogniem w sercu! Gdy śpiewaliśmy z Krzysztofem i Trevorem, czuliśmy jak Pan otwiera nam niebo, a Jego chwała wypełnia ten mały pokój! Wierzę, że byliśmy (jak sami nam powiedzieli) zachętą i pocieszeniem dla naszych przyjaciół w tej miejscowości! Pan jest dobry i wspaniały!

Byliśmy tam do późna w nocy i wróciliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi bo Pan działa!
Jesteśmy zbudowani postawą tych kilku chrześcijan, będących w otoczeniu niełatwym, a gdy w trakcie naszej modlitwy nagle usłyszeliśmy wołanie/śpiew z pobliskiego meczetu, modlitwa nasza nabrała nowego wymiaru w duchu...

Wspaniale było znowu śpiewać z moim drogim Przyjacielem Krzysztofem, z którym kiedyś tworzyliśmy chyba pierwszy w Polsce rockowy zespołów chrześcijański - czuliśmy "Boży powiew" (to fragment jednego z naszych starych tekstów) jak za starych czasów...

Pozdrawiam Was !

czwartek, 19 kwietnia 2012

Misja na Kaukaz... (5)

Kolejny dzień w Czerkiesku. Rano studium biblijne z pensjonariuszami ośrodka, wspólna modlitwa, potem pojechaliśmy pozałatwiać sprawy meldunkowe (to tutaj obowiązek), kupić bilety powrotne itp.

W mieście widzieliśmy wspaniale zachowany i otoczony opieką pomnik Lenina - to także daje do myślenia... A drogi w mieście... hmmm... dzięki Bogu za drogi w Polsce!!!!

Poznajemy ludzi z ośrodka - wielu z nich to byli więźniowie, narkomani, alkoholicy, którzy już wszystkiego próbowali i teraz są tutaj bo - jak mówią - "to ostatnia deska ratunku". Wielu dowiedziało się tutaj po raz pierwszy o Jezusie, wielu uwierzyło, że On może pomóc...

Wspaniale było dzielić się z nimi naszym świadectwem, rozmawiać i modlić się razem. Czujemy się tutaj jak w domu - atmosfera radosna i Boża!

Rozmowy z pastorem Viktorem też budują nasze relacje i - jak widzę - tworzy się między nami Boża więź i przyjaźń :) Viktor to wspaniały i ciepły Boży człowiek i jestem wdzięczny Bogu, że możemy go wspierać i być -jak mam nadzieję - dla niego zachętą i wsparciem dla jego pracy. Wspominamy jego wizytę u nas w Polsce i jesteśmy zbudowani tym co Bóg uczynił.

Niesamowitym jest także widzieć jak tu praca dla Pana rośnie i wspaniale jest być tego maleńką cząstką... :)

Wieczorem pierwsze nabożeństwo: wspaniały czas usługiwania i Bożej obecności! Pan jest z nami i prowadzi nas! Pierwsze nasze kazania i modlitwa z ludźmi z Kościoła. Bóg jest dobry!

Jutro pierwszy wyjazd do Karaczajewska i gdzieś jeszcze, ale nie pamiętam nazwy :)

Pozdrawiam Was wszystkich i dziękuję za sms'y, ciepłe słowa i wsparcie :)

PS: kilka migawek: studium biblijne, pomnik Lenina, nabożeństwo







środa, 18 kwietnia 2012

Misja na Kaukaz (4) W Czerkiewsku...

Po dlugiej podrozy autobusem, (ktory u nas nie przeszedlby zadnej kontroli technicznej) jestesmy juz w Czerkiewsku! Wlasnie zakonczylismy pierwsze spotkanie z pensjonariuszami osrodka dla alkoholikow, ktory jest prowadzony przez tutejszy Kosciol.
Pastor Wiktor wspaniale nas przywital na dworcu, i az mi sie cieplo zrobilo na duszy gdy go zobaczylem. To dobry i Bozy czlowiek, ciesze sie z przywileju poznania go i wspolpracy z nim :)

Dzielilismy sie Ewangelia i Slowem. Pomimo zmeczenia, jeszcze raz doswiadczylismy niesamowitego ozywienia kiedy zaczynasz mowic o Bogu! To niesamowite, jak po tak dlugiej podrozy, siadasz - czujacz sie niesamowicie zmeczony - i nagle zaczynasz glosic Chrystusa i... nabierasz sil, nagle nie jestes zmeczony i mozesz mowic az do polnocy :)
W osrodku jest 22 pensjonariuszy, glownie narkomani i kilku alkoholikow w procesie wychodzenia z nalogu. Wiekszosc jest zdeterminowanych i trafili tutaj bo juz nic innego nie moglo im pomoc. Tutaj wielu po raz pierwszy uslyszalo, ze Jezus jest Zbawicielem, ze moze pomoc, ze naprawde potrafi zmienic zycie czlowieka!
Bedziemy dzielic sie na porannych i wieczornych spotkaniach, poza tymi dniami gdy pojedziemy do innycgh miejsc i zborow.
Ktos napisal mi sms: "Napisz jak tam jest" - no coz, wiele biedy wokol, a bogaci przemeszczaja sie w swoich pieknych samochodach z czarnymi przyciemnionymi szybami... Kraj i miasto troche przypomina Polskie miasta z okresu lat 80tych - szaro, drogi - nieciekawe (tu mozna byc wdziecznym za nasze drogi!!) . Mentalnosc calkiem inna... jedzenie podobne, tylko niesamowicie tluste. Meczetow wiele wokol...
Zaplanowalismy (zaplanowano dla nas) kilka wyjazdow misyjnych, w okolicy, aby odwiedzic liderow, ktorych juz znamy i tych, ktorych jeszcze nie znamy :)
To tyle przed snem, pozdrawiam Was wszystkich!
PS: mam tu problemy z literami rosyjskimi wiec ciezko jest bardzo pisac. Klawiatura mi robi psikusy - sama wraca do rosyjskiego i musze kombinowac jak to obejsc, a jestem juz zmeczony (u nas juz prawie polnoc...) Nie wiem jak bedzie dalej z internetem, ale do ... nasepnego napisania :)

wtorek, 17 kwietnia 2012

Misja na Kaukaz (3) Jestesmy w Rostowie...

Jestesmy juz u znajomego pastora w Rostowie! Przebylismy kawal drogi a przed nami jeszcze 9 godzin autobusem jutro rano... Dzis spimy tutaj a jutro rano wstajemy o 6.00 i do autobusu!
To juz bedzie ostatni etap podrozy :)
Przy stole odbylismy ciekawa rozmowe na temat predystynacji (wybrania przezd stworzeniem Bozych dzieci do zbawiania - sa dwie koncepcje: jedni mowia, ze wszyscy zostalismy albo wybrani do zbawienia przed urodzeniem lub nie, drugie spojrzenie to wolna wola czlowieka, ktory sam decyduje)... Ciekawe jak moga byc rozne opinie i sposoby spojrzenia na ta sama sprawe...
Nie jestesmy za bardzo zmeczenie, bo oststni pociag (z Kijowa do Rostowa) byl bardzo komfortowy i moglismy sie dosyc wygodnie wyspac :)
Teraz siedzimy sobie z rodzina pastora tutejszego, pijemy sobie kawke i zartujemy :)
Niesamowite, ze nie znamy sie, zobaczylismy sie godzine temu a czujemy sie tutaj jak i siebie w domu, atmosfera jest wspaniala, goscinnosc - jak to u chrzescijan - wspaniala! Ciasteczka sa wspaniale!
Nie mam tutaj polskich znakow (rosyjski kompute - korzystam z goscinnosci) wiec przepraszam za bledy i literowki!
Jutro juz bedziemy na miejscu, wiec nie wiem czy bede tam mial dostep do internetu - jesli nie to nasapi wielka cisza... a jesli tak - odezwe sie niedlugo!
Pozdrawiam!!!

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Misja na Kaukaz (2) Jesteśmy już w Kijowie...

Po dłuuugiej podróży "drugim" pociągiem jesteśmy już w Kijowie - stolicy Ukrainy.

W pociągu trochę się przespaliśmy, rozmawialiśmy intensywnie, żartowaliśmy na maksa, (podróż pociągiem to super czas na rozmowy a humory nam dopisują, a jakże!), Robert dzielił się świadectwem z człowiekiem z Mołdawii (każda okazja by powiedzieć o Chrystusie jest dobra i daje radość!), który to człowiek, nota bene, pracuje w Moskwie! (sic!)

Dosiadł się do nas także 17 letni żołnierz ukraiński, z którym uciąłem sobie ciekawą pogawędkę - po angielsku!!

Teraz siedzimy w McDonad's przed pięknym dworcem Kijowskim i trochę podjadamy (niech żyje zdrowa żywność!). Przed nami 20 godzinna podróż "trzecim" pociągiem do Rostowa....

Popatrzcie, jaki ten świat zrobił się mały - oto siedzę sobie kilometry od domu, robię zdjęcia i wszędzie prawie mam dostęp do internetu więc umieszczam je wraz z komentarzem... niesamowite. Ciągle mnie to zadziwia, jak technika zmienia naszą codzienność. Obyśmy się tylko za bardzo od niej nie uzależnili, bo jakby "padł" nagle prąd to zaczną się dantejskie sceny...

Ale doprawdy podróże kształcą... i wypróbowują jak bardzo jesteśmy wytrwali i - co do mnie - czy nie jestem jeszcze za stary na taką podróż... :) NIE!!!!

Dworzec Kijowski jest ładny, choć czuć tutaj ciągle wszechobecną architekturę sowiecką...



Jak już powiedziałem, humory nam dopisują!
Pozdrawiam i do następnego... napisania :)

niedziela, 15 kwietnia 2012

Jesteśmy już we Lwowie...

Jesteśmy już we Lwowie -jest 5.00 rano i zakończyliśmy pierwszy etap podróży. O 11.00 mamy następny pociąg do Kijowa (12 godzin jazdy ze Lwowa), potem przesiadka na pociąg do Rostowa (z Kijowa do Rostowa - 20 godzin jazdy). W Rostowie nocujemy u przyjaciół, a potem natępny pociąg do Nowomyska (7 godzin) i potem jeszcze samochodem... Razem, wliczając pociąg z Krakowa do Lwowa, daje nam to prawie 50 godzin samej podróży... hmmmm
Teraz czekamy w poczekalni we Lwowie na pociąg do Kijowa :)
Pociąg z Krakowa - super standard! Czyściutko, komfortowo, czysta pościel, czyściutka ubikacja - nie mogę powiedzieć złego słowa o Polskich Kolejach... Chyba, że tak tylko trafiliśmy, ale nie sądzę.
Obsługa konduktorska - super: uprzejmie, kulturalnie.
To taka pierwsza szybka notka. Będę się starał pisać jak tylko będę mógł z trasy :)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

sobota, 14 kwietnia 2012

Kaukaz...

Właśnie szykuję się do kolejnego wyjazdu misyjnego na Kaukaz (niedaleko Gruzji i Czeczenii). Będziemy odwiedzać Kościoły i usługiwać w nich na różne sposoby: głosić, wykładać Słowo, modlić się o ludzi, budować dobre relacje, pomagać w różnych sprawach, wspierać ośrodek dla alkoholików, rozmawiać i służyć duszpastersko. Będziemy wspierać naszych braci tam na Kaukazie w miejscach, które często są dla chrześcijan nieprzyjazne (to w 80% rejon muzułmański).  Niektóre zbory działają nieoficjalnie, jako że niektórzy muzułmanie są bardzo agresywni w stosunku do chrześcijan. Bywa, że chrześcijanin może być prześladowany, pobity, a nawet zabity, co zdarzało się i zdarza...

Nigdy nie zapomnę ostatniej mojej tam wizyty. Mówi się, że "podróże kształcą", a dodałbym, że podróże misyjne kształcą podwójnie :) To była podróż mojego życia - inna mentalność, inne jedzenie, inne spojrzenie na wiele spraw, poziom życia na ogół dużo niższy niż u nas... Gdy trzeba myć się w strumieniu, a ubikacja to dziura między deskami, to człowiek docenia to co ma. Wracasz wtedy do domu i nagle zdajesz sobie sprawę, że Twoje narzekanie jest po prostu głupie, że Twoje wymagania są często nieracjonalne, że zatraciłeś ten moment, kiedy przestałeś już walczyć o byt, a zacząłeś walczyć o dobrobyt...

Taaak, narzekamy na ten nasz kraj, na rząd, na drogi, na wszystko, a nie zastanawiamy się jakim dobrodziejstwem jest... ciepła woda w kranie! Już normalne są dla nas McDonaldy, samochody (których jest w Polsce więcej niż dorosłych Polaków), pełne półki, emerytury (choć niskie - jednak SĄ!) itp itd. I wciąż chcemy więcej i więcej, nie doceniając już tego co mamy... Człowiek łatwo przyzwyczaja się do tego, że MA. I jak już MA, to za chwile to co MA staje się normą i chce więcej MIEĆ.

Jadę z radością na Kaukaz, bo znowu zobaczę jak bardzo można być szczęśliwym nie mając prawie nic, jak żyjąc w ciężkich warunkach można być radosnym mając tylko miłość Chrystusa :) Znowu jadąc by coś z siebie dać - otrzymam więcej niż dam. Znowu przekonam się, że bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać niż brać. Znowu wrócę poruszony i wdzięczny Bogu za tą podróż, za ludzi spotkanych, za kolejną przygodę z Chrystusem.

Więc drodzy, proszę Was o modlitwę, bo rejon może być czasem niebezpieczny, i do kolejnego "napisania" (no bo nie mogę napisać "do zobaczenia" :) jak wrócę w maju! Komentarze piszcie - a jakże, tyle, że ukażą się dopiero w maju :)

Jak wrócę - na pewno napiszę coś o wyjeździe!

Pozdrawiam Was ciepło

wtorek, 3 kwietnia 2012

Nadchodzą Święta :) czyli???

Czym są dla mnie święta? Okazją! Okazją by odpocząć (straszne, na początku odpoczynek?!), bo Pan Bóg nakazywał swojemu ludowi w święta odpoczywać! Okazją by spotkać się z rodziną, bo każdy pretekst by usiąść przy wspólnym stole i poczuć się rodziną, powspominać i budować jedność, jest dobry. Okazją by pomyśleć nad znaczeniem tego co świętujemy... i raz jeszcze podziękować Bogu...

Dziś niestety dla wielu Święta to jedynie czas odbębnienia nabożeństwa (z całym szacunkiem dla mniejszości, która nie odbębnia), najedzenia się do granic (czytaj: napchania się), wylegiwania się przed telewizorem, a jeszcze wcześniej generalnego sprzątania (czytaj: zajechania rodziny do utraty tchu...)...
W tym pędzie, zatraca się cały urok Świąt, całe znaczenie tego co piękne, co jest zadumą, refleksją, przeżyciem i duchowym doświadczeniem, którego wszyscy czasem potrzebujemy.

Bo przecież idea "świąt" nie pochodzi od człowieka, ale od Boga! To On nakazał ludowi swojemu świętować, aby przez coroczne święta wspominali to co Bóg dla nich uczynił, by uczyli swoje dzieci, by nigdy nie zapomnieli.

Oczywiście mamy też pewien problem ze świętami: jeśli robimy coś tak samo lub podobnie co jakiś czas, to łatwo wpadamy w rutynę, łatwo umyka nam istota, łatwo możemy wpaść w "odbębnianie"! Co w takim razie zrobić? Ano osobiście staram się robić wszystko, aby nabożeństwa nie były takie same, aby różnorodność była naszą siłą nie tylko w formie, ale i w sposobie przekazywania treści. Nie jest to łatwe, ale myślę że możliwe, zarówno dla Kościoła, jako całości, jak i dla jednostek.

Drodzy! Z całego serca życzę Wam, abyście nadchodzące Święta Wielkanocne przeżyli z głębi serca! Abyście raz jeszcze mogli wzruszyć się myśląc o tym jak On, nasz Mistrz, oddawał swoje życie za nas. Abyście może nawet uronili łzę gdy będziecie raz jeszcze dziękować Mu za życie, które wywalczył dla nas umierając. Życzę Wam, abyście zrobili wszystko, aby rutyna i bylejakość nie zabiły tych Świąt, ale aby były one szczególne, pełne Bożej Obecności, pełne Jego Łaski i Radości!
Z serca Wam wszystkim życzę!
:)