Uśmiechnięci i radośni w Panu, choć niezmiernie umęczeni dotarliśmy do Kijowa, po 28-mio godzinnej podróży pociągiem-sauną... (temperatura w wagonach sprawiała, że kropelki potu na głowach pasażerów parowały... brak klimatyzacji, okna w większości chyba zaspawane - projektowanie takich wagonów powinno być karane zsyłką na sybir...)
Gdy myślimy i rozmawiamy teraz o tym wszystkim co przeżyliśmy, wydaje się nam, że to był jakiś sen. Pytamy się nawzajem czy to wydarzyło się naprawdę...
Czy turysta naprawdę nie może w Rosji, na Kaukazie, iść do Kościoła i podzielić się Słowem (bo jest "turystą")? Czy turysta nie może zatrzymać się gdzie chce, nawet u przyjaciela, który jest pastorem (taki był też zarzut! Naprawdę!)? Czy "nieuprawnione naruszenie warunków wizy poprzez głoszenie/nauczanie" to termin prawny z okresu średniowiecza, czy może jeszcze starszy?
Czy zatrzymanie bez wyjaśnienia obywateli innego kraju z powyższego powodu, przetrzymywanie bez wyjaśnienia przez pierwsze kilka godzin, potem sądzenie ich jak bandytów (odciski palców, przepytywanie oddzielne, nagrywanie kamerą) w środku nocy, nie licząc się z ich stresem, poczuciem niepewności i strachu, co może się wydarzyć, a następnie zasądzenie wyroku o 2-giej w nocy, w pustym budynku sądu, to - o zgrozo - rosyjska demokratyczna procedura?
Czy proces w sali sądowej, gdzie - jak jakieś szydercze ostrzeżenie - siedzieliśmy obok klatki dla szczególnie niebezpiecznych przestępców, to jakaś wredna próba psychicznego zastraszania rodem z czasów Stalina - świeć Panie nad Jego duszą?
No cóż, pozostawiam te pytania do rozważenia i pewnie bez odpowiedzi... Zdaję sobie sprawę, że gdybym nie przeżył tego sam, pewnie bym nie uwierzył. Rozumiem więc, że niektórym będzie ciężko to przyjąć, a nikomu chyba nie będzie łatwo zrozumieć...
Nic to - jak mawiał Pan Wołodyjowski - przeżyjemy!
Całe to zamieszanie tylko wzmacnia moje przekonanie o tym jak bardzo potrzeba tam wsparcia i modlitwy. Nie poddajemy się i nie zmieniamy planów. Będziemy modlić się, aby Bóg pokazał nam, jakie ważne wnioski możemy wyciągnąć z tej "przygody", aby mądrze planować dalej...
Pozdrawiam Was jeszcze raz ciepło, dziękując za wszystkie wyrazy wsparcia, wszystkie modlitwy i sms-sy!!!
Szczególne podziękowania kieruję dla naszego Biura KZ w Warszawie za telefon i gotowość pomocy - to było wspaniałe świadectwo i niesamowita zachęta dla naszej czwórki!
Bóg jest dobry! Jezus jest Królem!
Gdy myślimy i rozmawiamy teraz o tym wszystkim co przeżyliśmy, wydaje się nam, że to był jakiś sen. Pytamy się nawzajem czy to wydarzyło się naprawdę...
Czy turysta naprawdę nie może w Rosji, na Kaukazie, iść do Kościoła i podzielić się Słowem (bo jest "turystą")? Czy turysta nie może zatrzymać się gdzie chce, nawet u przyjaciela, który jest pastorem (taki był też zarzut! Naprawdę!)? Czy "nieuprawnione naruszenie warunków wizy poprzez głoszenie/nauczanie" to termin prawny z okresu średniowiecza, czy może jeszcze starszy?
Czy zatrzymanie bez wyjaśnienia obywateli innego kraju z powyższego powodu, przetrzymywanie bez wyjaśnienia przez pierwsze kilka godzin, potem sądzenie ich jak bandytów (odciski palców, przepytywanie oddzielne, nagrywanie kamerą) w środku nocy, nie licząc się z ich stresem, poczuciem niepewności i strachu, co może się wydarzyć, a następnie zasądzenie wyroku o 2-giej w nocy, w pustym budynku sądu, to - o zgrozo - rosyjska demokratyczna procedura?
Czy proces w sali sądowej, gdzie - jak jakieś szydercze ostrzeżenie - siedzieliśmy obok klatki dla szczególnie niebezpiecznych przestępców, to jakaś wredna próba psychicznego zastraszania rodem z czasów Stalina - świeć Panie nad Jego duszą?
No cóż, pozostawiam te pytania do rozważenia i pewnie bez odpowiedzi... Zdaję sobie sprawę, że gdybym nie przeżył tego sam, pewnie bym nie uwierzył. Rozumiem więc, że niektórym będzie ciężko to przyjąć, a nikomu chyba nie będzie łatwo zrozumieć...
Nic to - jak mawiał Pan Wołodyjowski - przeżyjemy!
Całe to zamieszanie tylko wzmacnia moje przekonanie o tym jak bardzo potrzeba tam wsparcia i modlitwy. Nie poddajemy się i nie zmieniamy planów. Będziemy modlić się, aby Bóg pokazał nam, jakie ważne wnioski możemy wyciągnąć z tej "przygody", aby mądrze planować dalej...
Pozdrawiam Was jeszcze raz ciepło, dziękując za wszystkie wyrazy wsparcia, wszystkie modlitwy i sms-sy!!!
Szczególne podziękowania kieruję dla naszego Biura KZ w Warszawie za telefon i gotowość pomocy - to było wspaniałe świadectwo i niesamowita zachęta dla naszej czwórki!
Bóg jest dobry! Jezus jest Królem!