poniedziałek, 1 lipca 2013

Jak punkt widzenia zmienia się wraz ze zmianą miejsca...

Jak łatwo zmieniać można poglądy i spojrzenie na sprawę, w zależności od miejsca w którym się jest. To samo wydarzenie, obserwowane z różnych miejsc, nagle wygląda zupełnie inaczej…

Oto niegdysiejszy rycerz odnowy moralnej, pan Jan Maria Rokita, który niegdyś miał być „premierem z Krakowa” i liderem prawicy, kończy jako groteskowa postać, która albo woła „niemcy mnie biją”, albo „skarży się, że „ktoś przechylił wajchę”, bo „sąd nie był niezawisły” – smutne, kabaretowo tragiczne…

I jakże wydaje się mi dziwne, że nikt z polityków ani rozmówców pana Jana, nie zwrócił mu uwagi na prostą prawdę: może warto panie Janie na przyszłość myśleć co się mówi? Może nie warto używać zbyt wielkich słów, ferować zarzutów, bezwzględnie osądzać, bo może się okazać, że powiemy za dużo, a potem trzeba to piwo wypić… Bo okazało się że zasługi pana Jana dla demokracji nie uprawniają go do tego by był ponad prawem…

Jak to jest, że politycy zawsze chwalą wyrok sądu, gdy im się podoba, a gdy im się nie podoba, to oczywiście musi być „układ”, „niesprawiedliwość”, „kompromitacja”. Tak chciałbym choć raz usłyszeć polityka, który docenia propozycję przeciwnej partii, który uznaje wyrok nieprzychylny, który z honorem ustępuje gdy mu dowiedziono błędu. Ale czy to w ogóle możliwe? Wielu naszych polityków (mam nadzieję że jednak nie wszyscy), jest zbyt dumnych, zbyt aroganckich, zbyt zadufanych w sobie aby tak myśleć, aby tak rozumować, aby… po prostu mieć honor.
Czyli stara zasada „Gdy Kali ukraść krowę to dobrze, gdy Kalemu ukraść krowę to źle” – proste i zrozumiałe to było dla prostego dzikiego człowieka („W pustyni i w puszczy”), i także niestety proste jest dziś wciąż dla wielu…

Okazuje się że będzie potrzeba pewnie lat, by nasi politycy nauczyli się (tak jak wielu pastorów musiało uczyć się przez lata), tej jakże ważnej lekcji, że przyznanie się do błędu nie oznacza utraty autorytetu – często wręcz przeciwnie! Próba kreacji lidera który nie popełnia błędów jest z gruntu fałszywa, i fałsz ten ludzie szybko wyczują, burząc „posąg” przywódcy szybciej niż on sam myśli.