Jak łatwo zmieniać można poglądy i spojrzenie na sprawę, w
zależności od miejsca w którym się jest. To samo wydarzenie, obserwowane z
różnych miejsc, nagle wygląda zupełnie inaczej…
Oto niegdysiejszy rycerz odnowy moralnej, pan Jan Maria
Rokita, który niegdyś miał być „premierem z Krakowa” i liderem prawicy, kończy
jako groteskowa postać, która albo woła „niemcy mnie biją”, albo „skarży się,
że „ktoś przechylił wajchę”, bo „sąd nie był niezawisły” – smutne, kabaretowo
tragiczne…
I jakże wydaje się mi dziwne, że nikt z polityków ani
rozmówców pana Jana, nie zwrócił mu uwagi na prostą prawdę: może warto panie
Janie na przyszłość myśleć co się mówi? Może nie warto używać zbyt wielkich
słów, ferować zarzutów, bezwzględnie osądzać, bo może się okazać, że powiemy za
dużo, a potem trzeba to piwo wypić… Bo okazało się że zasługi pana Jana dla
demokracji nie uprawniają go do tego by był ponad prawem…
Jak to jest, że politycy zawsze chwalą wyrok sądu, gdy im
się podoba, a gdy im się nie podoba, to oczywiście musi być „układ”,
„niesprawiedliwość”, „kompromitacja”. Tak chciałbym choć raz usłyszeć polityka,
który docenia propozycję przeciwnej partii, który uznaje wyrok nieprzychylny,
który z honorem ustępuje gdy mu dowiedziono błędu. Ale czy to w ogóle możliwe? Wielu
naszych polityków (mam nadzieję że jednak nie wszyscy), jest zbyt dumnych, zbyt
aroganckich, zbyt zadufanych w sobie aby tak myśleć, aby tak rozumować, aby… po
prostu mieć honor.
Czyli stara zasada „Gdy Kali ukraść krowę to dobrze, gdy
Kalemu ukraść krowę to źle” – proste i zrozumiałe to było dla prostego dzikiego
człowieka („W pustyni i w puszczy”), i także niestety proste jest dziś wciąż dla
wielu…
Okazuje się że będzie potrzeba pewnie lat, by nasi politycy
nauczyli się (tak jak wielu pastorów musiało uczyć się przez lata), tej jakże
ważnej lekcji, że przyznanie się do błędu nie oznacza utraty autorytetu –
często wręcz przeciwnie! Próba kreacji lidera który nie popełnia błędów jest z
gruntu fałszywa, i fałsz ten ludzie szybko wyczują, burząc „posąg” przywódcy szybciej
niż on sam myśli.