niedziela, 3 lutego 2013

Nikt nie może dwom Panom służyć...


Rozważania nad Mat 6. 24 - 33

Zwykle gdy czytamy ten fragment myślimy o Bożym zaopatrzeniu, o Bożej trosce o nas. Jesteśmy wdzięczni za tą wspaniałą obietnicę, że Bóg troszczy się o nas bardziej niż o trawę czy wróble, bo jesteśmy więcej warci w Jego oczach. I to oczywiście prawda. Ale dziś chciałbym zwrócić naszą uwagę na coś co często umyka nam w tym fragmencie – na Boży apel o naszą jednoznaczną postawę wobec Niego.

Możemy służyć Bogu LUB mamonie. Nie możemy – jak mówią amerykanie – „mieć ciastka i zjeść ciastka”. Albo albo – świat lub Chrystus, życie lub śmierć, pragnienie dóbr lub pragnienie Chrystusa. Tak jak nie można być „trochę w ciąży”, tak nie można być „trochę w Chrystusie”, „trochę kochać Boga”, „trochę być w Kościele”. Ci którzy chcą być trochę „tu” trochę „tam”, kończą jak Ananiasz i Safira – śmiercią duchową.

Czasem widzę jak niektórzy próbują być „trochę” przyjaciółmi tego świata, ale nie stracić równocześnie swojego zbawienia – kończy się to zawsze źle. Nasze pragnienia, to co nas „kręci”, to co nas „napędza” wyznacza nam kierunek w życiu, determinuje naszą przyszłość, determinuje to kim będziemy, gdzie będziemy za lata. Jezus powiedział „moim pokarmem jest pełnić wolę Tego, który mnie posłał”, „nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym Słowem Bożym”. Ap. Paweł napisał: „żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” – często przechodzimy obok tych fragmentów jak obok pięknych, ale odległych nam sloganów. A przecież w nich zawarta jest istota chrześcijaństwa, tego czym jest nasza relacja z Nim, istota naszego powołania – życie DLA Niego! Nie DLA siebie…

Nasze życie duchowe i „życie” tego świata są połączone jak waga – im więcej w nas Boga, tym mniej pragnienia rzeczy tego świata, im więcej w nas rzeczy tego świata, tym mniej w nas pragnienia modlitwy, pragnienia poznawania Go bardziej, pragnienia dzielenia się Nim z innymi, kochania bliźnich i pragnienia służenia Kościołowi!

Tak, nie można ominąć i tego aspektu – Kościół to Jego CIAŁO i kochając Boga będziemy kochać Jego – choć niedoskonały – Kościół! Im bliżej jesteśmy Niego, tym bardziej patrzymy na Jego Kościół jak ON!!! A On kocha swój Kościół, przebacza Jego błędy, przykrywa Jego wady i miłuje go całym sobą prowadząc i wychowując…

To jest lub może być jeśli zechcemy, taki „papierek lakmusowy” dziś dla nas – ile w nas jest pragnienia rzeczy tego świata, a ile gotowości poświęcenia dla szukania Jego Spraw – spraw Królestwa (Mt 6, 33!!) Ile w nas jest „kochania Boga całym sercem” a ile takiego „trochę tu trochę tam”…

Jeśli szczerze odpowiemy na to pytanie, zobaczymy gdzie naprawdę jesteśmy, jakie jest napradę nasze życie duchowe…

Czego z serca sobie i Wam życzę