wtorek, 28 maja 2013

Czas mija czyli 18-tka mojego syna...

Niesamowite jak szybko płynie czas… To oczywiście banalne stwierdzenie, ale każdy z nas choć czasami ma taki moment, gdy patrzy wstecz i zadaje sobie pytanie „kiedy te lata minęły?”. A potem w zadumie rozmyśla…

Miałem niedawno taki moment. Otóż mój syn Michał skończył właśnie 18-cie lat. Był tort, życzenia, party itp. A ja patrzyłem na niego i myślałem sobie, jakże niedawno był taki malutki, że mieścił się prawie w moich rękach. Trzymałem go, nowonarodzonego bobaska, a on patrzył tymi swoimi mini-oczkami jakby chciał coś zrozumieć  tego co tata mówi… To przecież było jakby wczoraj…

Mijały miesiące i lata. Wspomnienia chwil i niezwykłych momentów często przewijają się przez mój umysł, ale w takiej chwili, jak 18-te urodziny, szczególnie wspomina się przeszłość.

Jakie to dziwne: często wydaje nam się, że czas dany jest nam na zawsze, że życie zawsze będzie takie jak dziś, że przyjaźnie pozostaną, że otoczenie jest niezmienne, że my nigdy się nie zmienimy, że dzieci pozostaną dziećmi… A tu „nagle”, rozglądamy się wokół i stwierdzamy, że świat jest już inny, że inni ludzie nas otaczają, że okoliczności są diametralnie inne, że przyjaźnie minęły a inne się pojawiły…

I dociera do nas, choć powoli i z oporami, że dzieci urosły i powoli zaczynają żyć na własny rachunek. Że mają swoje problemy, inne niż my kiedyś wyzwania, inne napięcia i inne plany. I musimy się z tym pogodzić, choć nie jest to zawsze łatwe. Rodzice często stają przed tym wielkim dylematem: „Czy jeśli mój syn/córka chcą dla siebie czegoś innego niż to co ja bym uważał za ważne, to mam prawo ingerować? A jeśli tak to do jakiego stopnia? I czy w ogóle powinienem?” Mądrość, którą może nam dać tylko Bóg, daje nam to wyważenie i zdrowy balans, by być dla nich podporą i radą, ale aby nie narzucić im swojego planu i swojego spojrzenia, które często nie jest obiektywne. Oni żyją w innych czasach i sami muszą „odnaleźć siebie”, swoją drogę…

Jakiś czas temu, dumając nad przemijaniem i życiem mojego syna, który dorasta, napisałem dla niego wiersz. Ten wiersz w swojej treści odnosi się do kilku znaczących momentów z naszego życia, z jego życia. Przypomina nasze „wielkie” chwile takie jak mecz o Puchar Świata na naszym ogrodzie („puchar” z kubka zrobiony) gdy Michał miał 5 lat. Przypomina o takich śmiesznych rzeczach jak nawyk mojego syna gdy był malutki: lubił trzymać mnie za ucho gdy opowiadałem mu bajkę do snu… Nasze wyjazdy do Krakowa, bilard, kręgla, spacery… To wszystko tworzyło nasze życie, relacje ojca i syna…

Do tego wiersza dorobiłem muzykę (nagrałem ją dzięki uprzejmości i pomocy Gerarda Niemczyka w jego studiu). Do muzyki dołożyłem zdjęcia z jego życia i zrobiłem prezentację w Power Point’cie. Potem na 18-tce mojego syna zaprezentowałem Michałowi i gronu jego zaproszonych gości.

Dziś zamieszczam tutaj a(za zgodą Michała), może będzie powodem refleksji i zadumy dla kogoś, może wzruszy, może wywoła uśmiech na czyjejś twarzy :) 


PS: niestety nie chce mi się filmik zdałnlołdować więc odsyłam do facebook'a (Jacek Orłowski) lub youtube: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=_trlzqmJUjY



Pozdrawiam ciepło… w zadumie nad przemijaniem.