wtorek, 13 grudnia 2011

Co by było gdyby... - rozważanie na rocznicę stanu wojennego

Co by było gdyby…? To pytanie stawiamy sobie w wielu momentach życia i w wielu momentach historii. Stan wojenny i jego ocena będą przez wiele lat jeszcze wzbudzały emocje i kontrowersje. Pomyślałem sobie jednak, co by było gdyby…

Co by było, gdyby stan wojenny nie został wprowadzony? Gdyby władza zdecydowała się na kompromis z „Solidarnością”? Gdyby cała ta „energia, nadzieja, siła narodu” – jak powiedział dziś rano w radio Henryk Wujec – została spożytkowana na konieczne wtedy reformy ekonomiczne, na odnowę Polski? Gdyby wtedy wspomniane reformy zostały wprowadzone, czyż nie wchodzilibyśmy do Europy w 1989 (a może wcześniej) jako nędzarze, ale z całkiem inną pozycją negocjacyjną…

Czy planowane na wiosnę 1982 r. przez „Solidarność” wolne wybory samorządowe zmieniłyby obraz Polski? Czy władza oddała by inicjatywę ustawodawczą? Czy Rosja Sowiecka zostawiłaby nas w spokoju i tak po prostu pozwoliła na zmiany ustrojowe?

Co by było, gdyby gen. Jaruzelski pozwolił, na powolne zmiany, a  konieczne reformy zostałyby wprowadzane przy wsparciu całego narodu? Czy ta „energia i nadzieja” pozwoliłaby przeprowadzić je bez podziałów i kłótni? Czy Wałęsa, Gwiazda i Walentynowicz nie rozeszliby się w swoich ideach i poglądach na Polskę? Czy dałoby się zmienić Polskę bez jakże głębokich podziałów między Polakami, których jesteśmy świadkami do dziś? Czy bez „okrągłego stołu” bylibyśmy dziś mniej skłóceni, a wojna polsko-polska nie miałaby dziś miejsca nawet przy rodzinnym stole?

Co by było, gdyby Polska wyłamała się - sama, na długo przed innymi państwami bloku sowieckiego - na samodzielność? Czy pozwolono by nam pójść swoją drogą, czy też zobaczylibyśmy krew płynącą na ulicach polskich rzeką szeroką i te ponad sto tysięcy żołnierzy radzieckich (który przecież stacjonowali w Polsce!) panoszących się na naszych ulicach? Terroryzujących nas bez skrupułów?
(Już doprawdy wolę Polskie wojsko na ulicach, choćby dlatego, że wobec ruskich nikt nie miałby skrupułów i krew by się z pewnością polała strumieniami… Bo jakoś trudno mi sobie wyobrazić ich bierną postawę wobec zmian ustrojowych w Polsce… ale któż to może wiedzieć co by było? )

Czy stan wojenny zaoszczędził nam wojny, krwi, zbrodni, bólu niewyobrażalnie większego od ofiar które znamy, czy przeciwnie – zamknął nam drogę do wolności, odebrał dziejową szansę, zamordował nadzieję?

Nie wiem.

Pewnie nigdy się nie dowiemy. Nie poznamy odpowiedzi… Chyba, że kiedyś Bóg w swojej dobroci, gdy już będziemy u Niego, pozwoli nam zobaczyć alternatywną wersję historii J

Niemniej musimy pamiętać i przekazać następnym pokoleniom – naszym dzieciom -  wiedzę o naszej walce, o poświęceniu, o determinacji i o tym szlachetnym wielkim zrywie narodowym 1980/1981 r., który jest naszą dumą, który był przykładem dla świata, przed którym świat w podziwie zaniemówił, który wspominamy ze smutkiem, ze względu na ofiary, ale z honorem i dumą. To my, Polacy, pierwsi podnieśliśmy głowę, aby wyrwać się z niewoli! Jako pierwsi odważyliśmy się powiedzieć „nie” komunizmowi!

Dziś wspominamy i oddajemy cześć tym, którzy walczyli o naszą wolność, którzy poświęcili swoje życie, karierę, rodziny i swoją młodość, abyśmy dziś mogli cieszyć się wolnością.

A jednak gdy myślę „co by było gdyby”, gdy patrzę wstecz wspominając „ten dzień bez teleranka”, moją ostateczną nadzieją jest wiara, że Bóg jest Panem historii, wie wszystko, wszystko może, nad wszystkim czuwa i nic, nigdy, przenigdy, nigdzie i w żadnych okolicznościach nie wymyka Mu się spod kontroli!

I to niech będzie najlepsza puenta…