wtorek, 23 sierpnia 2011

Nauka za Biblią? A jakże!

Przeczytałem dziś w "Newsweek'u" niesamowitą i nowatorską rzecz (dla kogo nowatorską to nowatorską, dla tych co czytają Biblię - stara prawda...) Otóż naukowcy odkryli, że na początku istnienia ziemia była pokryta płaszczem wodnym, który unosił się nad ziemią, zraszał ją i nagle, osiągnąwszy tzw. "punkt krytyczny" cała ta para wodna/otoczka z wody skropliła się i z niespotykana siłą i pod wielkim ciśnieniem "runęła" w dół tworząc oceany... których wcześniej nie było. (Newsweek, 21.08.2011, str. 74).
Ha! Aż się prosi dodać "zabijając przy tym miliony istnień i niszcząc ówczesny świat". Czy to wam coś przypomina? Toż to potop! Tak, ten sam... !

W każdym wieku naukowcom wydaje się, że wszystko wiedzą... a potem, sto lat później okazuje się, że niewiele wiedzieli :) Tak jest i dziś. To co wczoraj było pewne, dziś jest przedawnione, a to co wczoraj było powszechną wiedzą dziś jest odrzucane... Te miliardy i miliony lat mogą niedługo okazać się tysiącami lat... Niemożliwe? No, zobaczymy... Tak samo niemożliwe było sto lat temu rozmawianie przez maleńkie pudełeczko z osobą na drugim krańcu ziemi... A dziś proszę - komórka za złotówkę :)
Nauka, taka dumna ze swojego "racjonalnego" (czytaj: ateistycznego) podejścia do rzeczy, jest dumna ze swoich naukowych "zdobyczy", a wciąż nie potrafi zdefiniować tak prostej rzeczy jak "myśl"...

A my chrześcijanie stoimy przed dylematem: dać się ponieść "racjonalnemu" widzeniu świata, czy wciąż wierzyć w niemożliwe, śmieszne, nieracjonalne? Bądźmy "stali, niewzruszeni (podoba mi się to słowo: NIEWZRUSZENI), pełni zapału dla Pana" - pisze Ap. Paweł. Trzeba nam dziś tego "niewzruszenia", w czasach, gdy świat staje się coraz bardziej "racjonalny" (czytaj: bezbożny), a my coraz bardziej śmieszni i głupi...
I czy wystarczy nam sił i wytrwałości by wytrwać przy tym "co dla świata głupiego"? By być głupim d;la świata, a mądrym dla Niego - Chrystusa?

Czego sobie i Wam z serca życzę
kpt JO