wtorek, 11 października 2011

Palikot w sejmie... czyli nowa Polska?

W poniedziałek, 10-go października obudziliśmy się w nowej, politycznie i nowej społecznie rzeczywistości. Po raz pierwszy w naszym kraju partia, która na swoich "sztandarach" ma walkę z Kościołem (czytaj: systemem wartości biblijnych), zdobywa 10% głosów, wprowadza homoseksualistów i transseksualistów do sejmu.
Różnie można na to reagować. Jedni mówią: "to nie ma znaczenia", inni prorokują: "tragedia, Polska się stacza, to koniec świata".
Myślałem sobie: "jak chrześcijanin powinien się do tego odnieść?". Krzyczeć: "zgroza"!!! Czy też lekceważyć? Wołać "diabeł w TV!!" (Nergal), czy też wybiec na ulicę z transparentem "przecz z diabłem Palikotem!"... 

Potem usiadłem sobie w ogródku, otworzyłem moją Biblie i poczytałem sobie chwilę... Moje myśli swobodnie płynęły poprzez morza opowieści tej niesamowitej Księgi, zacząłem rozmyślać nad tym co było, co jest, co też jeszcze przyjdzie nam przeżyć i jak bardzo zmienił się świat od czasów mojej młodości (tak, to idzie starość... gdy człowiek tak zaczyna ględzić, czas pisać testament chyba...). Po chwili niebanalnych rozmyślań, kilku łykach dobrej kawy i  powiedziałem do siebie: "Spokojnie Jacek, zło na świecie było, jest i będzie. Pan Bóg nie drży ze strachu i nie przebiera nóżkami wołając "i co ja teraz biedny zrobię?" :) Nie, Jemu nic nigdy nie wymyka się z pod kontroli, Jego nic nigdy nie zaskoczy ani nie odbierze mu inicjatywy". I spokojnie czytałem sobie Biblię dalej...

Wiem i rozumiem, że czasy i społeczeństwa się zmieniają i nikt tego procesu i tak nie zatrzyma. Świat dąży do degradacji moralnej, relatywizacji tego co prawe i dobre, wmawia człowiekowi, że ma prawo stanowić sam o tym co jest dla niego dobre, nie zgadza się na żadne "absoluty", żadne nadprzyrodzone fundamenty prawdy. Ten proces przybiera na sile i śmiem twierdzić, że to początek anarchii i zepsucia. Zobaczymy jeszcze wiele dziwnych rzeczy...

Wierzę jednak, że możemy być spokojni. Mamy swoje zdanie, swoje poglądy, i jak na razie możemy się ich trzymać. Możemy o nich mówić, ale musimy pamiętać, że Bóg, jak wierzę z całego serca, zawsze kieruje się zasadą: "nienawidzę grzechu, kocham człowieka". Nadrzędnym Jego celem jest pomóc, zbawić, uratować jak najwięcej tych maleńkich, nieświadomych istotek, które stworzył, a które w pewnym momencie wypowiedziały Mu posłuszeństwo, poszły swoją droga i teraz wiedzą lepiej co jest dobre... A przynajmniej tak im się wydaje - stworzenie przewyższyło Stwórcę...

Modle się ostatnio więcej o moją Ojczyznę. Modle się o Jej przyszłość i mojej modlitwy i miłości do Niej nie zmieni jakaś, nawet najbardziej kontrowersyjna partia... Tak jak mojego spokoju w Boże Prawa i Bożą suwerenność nie zmienią żadne, nawet najbardziej szalone okoliczności. I wierzę, że Bóg ma dobre rzeczy dla Polski. Wierzę, że nie zepsuje tego fakt, że grzech wychodzi z ukrycia, rządzi się i panoszy dopominając się prawa do "wolności". I wierzę, że cokolwiek się wokół mnie dzieje - moje życie jest i tak w rękach mojego Boga, tak jak cały świat i jego historia - przeszłość i przyszłość...

Więc jestem spokojny pomimo burzy, wspominając stara regułę jednego z zakonów: "módl się i pracuj"...

Czego sobie i Wam z serca życzę...