wtorek, 24 kwietnia 2012

Kaukaz (9) Refleksje o różnicach w kulturze...

Każdy dzień przynosi nam coś nowego. Wczoraj - spotkanie z liderami: wspaniała społeczność, nauczam z 1Tym 4, 12-16 (!): "Przywództwo przez przykład... przez poświęcenie... przez oddanie innym... przez miłość..." Moi Partnerzy, Trevor i Krzysztof także się dzielą przemyśleniami o przywództwie - uzupełniamy się wspaniale! To czego nie powiedziałem ja - dopowiedzieli oni :)

Rozmawiamy i dzielimy się swoimi doświadczeniami - to niesamowite jak często podobnych problemów doświadczają kościoły na całym świecie... Cieszymy się społecznością, żartujemy i poznajemy się coraz lepiej, dolewając kawy i herbaty, jedząc pyszne ciastka. Odpowiadamy także na pytania.
Uczymy się poznawać naszych partnerów z Czerkieska, słuchamy ich opowiadań i rozumiemy ich coraz lepiej ucząc się przy tym sami...

Dziś dowiedzieliśmy się też, że wśród muzułmanów u których byliśmy wczoraj, następni ludzie chcą nas widzieć i chcą usłyszeć o Mesjaszu!!

 Porusza mnie niezmiernie jedna rzecz. Otóż jesteśmy tu w całkiem innym świecie kulturowym, co to oznacza? Kilka przykładów:
- w Polsce, jeśli spóźniam się, okazuję lekceważenie, tutaj jest normalne czekać na gości (godzinami), ale jak już są, nie wolno im wyjść jeśli gospodarze mówią "zostańcie". Jeśli powiesz "muszę iść bo mam inne spotkanie" - wtedy okazujesz lekceważenie! Dlatego czekać można w nieskończoność, ale wyjść jak mówią zostań - nigdy.
- Jesteśmy w świecie w którym mężczyzna przepuszczający kobietę w drzwiach uchodzi za głupiego i słabego, nawet w oczach tej kobiety! Dowidziałem się o tym, gdy przepuściłem (co u nas normalne) kobietę  w drzwiach do sklepu a ona ze śmiechem popatrzyła na mnie jak na dziwaka i nie wiedziała co zrobić. Zapytałem naszego gospodarza dlaczego i wyjaśnił: "tu mężczyzna ma zawsze pierwszeństwo"...
- W domach, gdy bywamy nigdy kobiety nie siadają z nami, zawsze są osobno - prosić by usiadły, znaczy nietakt... Ona mają swoje tematy - mężczyźni swoje, i tak (w/g nich) ma być...
- W tym rejonie, kobieta, która wyjść chce za mąż oczekuje... PORWANIA! Często są one uzgadniane między rodzinami, ale nie koniecznie ona wie kiedy i czy w ogóle... To oznacza, że ZAWSZE musi być gotowa i nawet na zakupy wychodzi w pełnym makijażu, pięknym najlepszym stroju i w szpilkach... Co widzimy tutaj na co dzień - wszystkie Panie/dziewczyny wyglądają tutaj na ulicach jakby właśnie wyszły z salonu mody :)
Nasze Panie - z całym szacunkiem - które wychodzą na zakupy w dresach lub jeans'ach, nie zostałyby chyba tutaj porwane... :)

Takich przykładów jest tysiące (będzie co opowiadać). Ale nasuwa się myśl: czy my, europejczycy mamy prawo myśleć, że nasza kultura jest lepsza? Czy mamy prawo narzucać tutaj nasze "standardy"? Czy mamy prawo wprowadzać nasze zasady? Czy na pewno "wiemy lepiej"?

Zostawiam Was z tymi pytaniami :) Myślę, że będzie o czym rozmawiać po powrocie, oj będzie...

Za chwilę mój wieczorny wykład - to znowu niesamowity czas, gdy Bóg będzie działał!

Pozdrawiam!!