sobota, 10 września 2011

Miłość? A co to takiego?

Byłem na ślubie (który sam udzielałem...) i jak zawsze w takich momentach myślałem o trwałości małżeństwa w XXI wieku. W Polsce w 2010 roku rozwiodło się 65000 par, z tego 80% w mniej niż 7 lat po ślubie... Jaki z tego morał/wniosek?
Są dwa. Przynajmniej ja widzę dwa:
Po pierwsze młodzi nie rozumieją czym jest miłość. Myślą, że miłość to jakieś tajemnicze "uczucie". Opierają swój związek na tym tajemniczym "uczuciu", i gdy ono mija, lub zmienia swa postać - mówią: "ona/on mnie już nie kocha, ja go/jej już nie kocham" i chcą się rozejść. Gdzie tkwi problem? Ano problem w tym, że miłość to nie uczucie - choć jest ono częścią miłości - ale POSTAWA, ZOBOWIĄZANIE, DECYZJA. Miłość to decyzja, którą ślubujemy przed ołtarzem "na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie, szczęściu i nieszczęściu". Nie ma tam klauzuli typu "jak coś się zmieni lub jak ona przytyje, albo jak znajdę inną, ładniejszą to...". I jeśli rozumiemy czym jest miłość - decyzją na całe życie - będziemy wierni gdy przychodzi to ZŁE. Ale jeśli dla nas miłość to uczucie, albo jeszcze gorzej - seks, to porażka gwarantowana. Bo gdy przychodzi "normalne" życie, to w którym nagle ważne jest kto zrobi zakupy, kto posprząta itp itd - wychodzi na jaw nasza gorsza część i potrzeba czegoś więcej niż "uczucie" aby przetrwać...
Po drugie młodzi nie rozumieją że tzw. "szczęśliwe małżeństwo" to nie jest DAR który spada z nieba, ale OWOC CIĘŻKIEJ PRACY. Nikt nie staje się wspaniałym pilotem po ukończeniu kilkutygodniowego kursu, nikt nie staje się kierowcą rajdowym po uzyskaniu prawa jazdy, nikt nie staje się mistrzem świata w biegach po tygodniu treningu - zgadza się? Więc dlaczego zakładamy, że bez pracy nad sobą uda nam się stworzyć udane, szczęśliwe małżeństwo? Samo przyjdzie? Nie drodzy, samo nie przyjdzie, trzeba na nie zapracować!!! Trzeba wysiłku i wytrwałości, zaparcia się siebie i wielu kompromisów, porażek i zwycięstw, aby zbudować udany, rozumiejący się związek, który daje szczęście obu stronom.
Przyznaję, jednym jest łatwiej, bo otrzymali lepsze wychowanie, bo mieli wspaniały wzór w rodzinach. Innym jest trudniej bo różnice charakterów są większe, ale zawsze, ZAWSZE potrzeba PRACY i WYSIŁKU, aby zbudować szczęśliwy związek - szczęśliwe małżeństwo.
Dziś z serca życzę tego tej parze, której właśnie udzieliłem ślubu: Chrisowi i Oli. I wołam w modlitwie do Boga, aby pomógł im pracować wytrwale nad swoim domem, by mogli być szczęśliwi. I wierzę, że Bóg, który prawdziwie jest Twórcą instytucji małżeństwa, jest zawsze gotów wesprzeć i pomóc - trzeba tylko do Niego zawołać. Wiem to z 23 letniej praktyki mojego - czasem trudnego w budowie :) - ale szczęśliwego małżeństwa, które choć przeszło swoje burze - przetrwało, zyskało, staje się coraz lepsze i piękniejsze z dnia na dzień. Za co jestem wdzięczny Bogu i mojej kochanej żonie, Basi... :)