sobota, 17 września 2011

"Zdrowy rozsądek, to jedyna sensowna ideologia"... Tak, zwłaszcza w Polsce

Powyższy cytat pochodzi z felietonu Tomasza Jastruna (Obok J.Giedroycia, jeden z autorów "Kultury" paryskiej) i podpisuję się pod nim "obiema rękami"! Bo cóż nam po szansach Polski, chyba największych w naszej historii, nie licząc XVI wieku, jeśli skaczemy sobie nawzajem do oczu? Cóż nam po czasach pokoju, szansach na budowanie dobrobytu i bezpieczeństwa Polski, jeśli dominują w nas strachy z przeszłości przed "niemcami i ruskimi", którzy - w wyobraźni niektórych polityków i Polaków - nic nie robią całymi dniami, tylko knują jak tu pozbawić Polskę suwerenności, jak nas zniewolić i odebrać nam ziemię? Co nam po możliwościach, które dała nam historia i Łaska Boża, jeśli stajemy się sami dla siebie wrogami?
Jest mi tak jakoś smutno, gdy widzę jak moje biedna Polska jest rozszarpywana na pół przez kompleksy, obawy, i domniemane niebezpieczeństwa... Czy na pewno wszystko musi być "czarne lub białe"?
Potrzeba nam dziś "pracy u podstaw", takiej pozytywistycznej postawy pracy, aby budować, budować, budować. Potrzeba nam zgody i kompromisu między Polakami, partiami, szukania tego co łączy, nie tego co dzieli, abyśmy nie zmarnowali szans, które dziś mamy!
Nie wiadomo przecież, jak długo jeszcze da nam historia cieszyć się pokojem i bezpieczeństwem, dlatego musimy wykorzystać czas, póki jest nam dany, zamiast "skakać sobie do oczu", oskarżając o obcą agenturę, i różne niecne zbrodnie ze zdrada Polski włącznie...
Gdy myślę o Polsce, o tym ile szans zmarnowaliśmy przez kłótnie między sobą... Gdybyśmy od początku 1918 roku byli zdolni do zjednoczonego wysiłku, może w 1939 nie bylibyśmy tacy całkiem bezbronni? Może gdybyśmy poświęcili więcej czasu na pracę, modernizację armii, a mniej na przewroty państwowe i manifesty,  może bylibyśmy lepiej przygotowani do wojny, kto wie?
Zdrowy rozsądek to towar jakże deficytowy w naszym pięknym kraju. Ale cóż, gdy na scenę polskiego życia publicznego wchodzą emocje - trudno z nimi dyskutować. Jeśli ktoś jest po prostu przekonany, i myśli kategoriami typu: "nie interesują mnie fakty, ja swoje wiem", to nic nie pomoże nawet argument "czarno na białym", nie pomogą żadne dowody, rozmowa, bo brak zwykłego zdrowego rozsądku...
Niektórzy nie mogą chyba żyć bez wroga wewnątrz i na zewnątrz. Nie potrafią po prostu uwierzyć, że ktoś (np. Rosjanin czy Niemiec, ba, nawet rywal z innej partii) może po prostu chcieć zrobić dobry interes, znaleźć kompromisowe rozwiązanie, i nie chce nas oszukać! Przecież "oni" zawsze chcą nas zniszczyć i oszukać! Czy ktoś oprócz nas może być.... hmmmm prawy i uczciwy??!!
Ale jeśli w USA są dziś ciągle tacy, którzy wierzą szczerze, że lądowanie na księżycu było mistyfikacją, to "sztuczna mgła" nie jest już takim ewenementem, czyż nie?
Pozdrawiam... :)